- Kogo nam tu przyprowadziłeś, „Tomek”? - spytał chłopak,
mniej więcej w naszym wieku.
- Gdzie dowódca?
- Siedzi przy stole i planuje akcję.
Kolega podszedł do siedzącego pod zadaszeniem na oko
czterdziestoletniego mężczyzny.
-
Panie poruczniku,
przyprowadziłem tę dziewczynę, o której ostatnio rozmawialiśmy –
powiedział mój kolega. Spojrzałam się na niego zdziwiona. Nawet
nie wiedział, czy się zgodzę, a już wszystko załatwiał?!
- Dobrze. Jesteś pewna, że chcesz należeć do partyzantki? Po
przysiędze nie będzie odwrotu.
- Jestem pewna – powiedziałam zdecydowanie.
***
Kładąc
rękę na Krzyż, zaczęłam mówić:
- Ja walkę o Wielką Polskę uważam za najważniejszy cel mego
życia. Mając szczerą i nieprzymuszoną wolę służyć Ojczyźnie,
aż do ostatniej kropli krwi - wstępuję do Narodowych Sił
Zbrojnych. Przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu w Trójcy Świętej
Jedynemu, że wiernie będę walczyła o niepodległość
Polski.
Rozkazów wszystkich mych przełożonych będę słuchała i posłusznie będę je wykonywała. Tajemnic organizacyjnych będę wiernie strzegła.
W pełni świadomości celu pierwej śmierć poniosę aniżeli zdradzę. Tak mi dopomóż Bóg i święta Syna Jego Męko i Ty Królowo Korony Polskiej.
Rozkazów wszystkich mych przełożonych będę słuchała i posłusznie będę je wykonywała. Tajemnic organizacyjnych będę wiernie strzegła.
W pełni świadomości celu pierwej śmierć poniosę aniżeli zdradzę. Tak mi dopomóż Bóg i święta Syna Jego Męko i Ty Królowo Korony Polskiej.
- Przyjmuję cię w szeregi Narodowych Sił Zbrojnych. Twoim
obowiązkiem będzie wierne walczenie w obronie ojczyzny. Zdrada
będzie karana śmiercią. Twoją nagrodą będzie wolność
ojczyzny.
Teraz
została modlitwa w kościele. Był on oddalony o kilometr, ale czego
nie zrobi się, żeby nie siedzieć bezczynnie w domu...
***
Po kościele Kamil zabrał mnie na przejażdżkę konną po
najbliższej okolicy, którą niby dobrze znałam, jednak nie za
lasem, a tam właśnie się udaliśmy.
-
Ładnie tu, prawda? -
powiedział, kiedy mój koń wyrównał z jego wierzchowcem.
- Pięknie – stwierdziłam oczarowana, rozglądając się na około.
- Ścigamy się? - spytał znienacka, kiedy patrzyłam w tył.
- Co jest za tamtym lasem? - zignorowałam jego pytanie.
-
Tam jest najbliższy posterunek MO.
-
Bardzo romantyczna okolica.
A tam za lasem najbardziej – zażartowałam.
- A skąd wiesz... Może tam są jacyś przystojni milicjanci –
szepnął mi do ucha.
Na
te słowa pchnęłam go w
ramię, powodując upadek z konia. Zaśmiałam się i odpowiedziałam.
- Czy ty mnie masz za jakąś nienormalną?! Ja się z MO – wcami
nie zadaję! - nakrzyczałam na niego i popędziłam konia,
zostawiając Kamila w tyle.


